Brak rezultatów potrafi zabić pasję. Dlatego codziennie troszczę się o rezultaty swoje oraz moich podopiecznych. Planuję, działam, osiągam cele. Wizualizuję szczyty na mapie swojego życia i zdobywam je. Ciężką pracą, nauką, konsekwencją, uporem. Cenię profesjonalizm, który objawia się w momencie zniechęcenia – gdy to, że nic się nie chce, nie ma najmniejszego wpływu na to, co ma być zrobione. To po prostu zostaje zrobione.

Nigdy nie starałam się wpasować w ramy, które narzucało mi otoczenie. Tak samo jak nigdy nie pozwoliłam zaszufladkować się do jednej kategorii sportowca. Kocham zarówno taniec, jak i trening z ciężarami oraz zajęcia mentalne. Otwartość na nowe doświadczenia pozwala wypełniać życie milionem barw. Nie ukrywam jednak, że moją ulubioną barwą stało się ostatnio Indigo.

Chcę przydać się światu. Chcę inspirować, motywować i wspierać innych. Chcę obudzić tych, którzy nie wierzą w siebie, „nie mają siły”, są „za starzy” lub „przegrani na zawsze”. Chcę bardzo wiele, więc nieustannie szukam rozwiązań. Zatrzymuję się tylko po to, aby chłonąć radość z sukcesów swoich, moich najbliższych oraz podopiecznych. I odważnie biegnę dalej, by zdążyć osiągnąć wszystko, o czym marzę.

Dlaczego warto wyznaczać sobie cele na przyszłość? By żyć w chwili obecnej. Wiem, czego chcę i jak mogę to osiągnąć, dlatego cieszę się każdą chwilą, która przybliża mnie do realizacji moich planów. Zdobycie nowych tytułów instruktorskich, ukończenie kursu malarstwa, mieszkanie nad morzem. Widzę siebie bardzo szczęśliwą w tych momentach, w tych miejscach. Kroczenie po drodze, którą sama obrałam, daje mi tą najprawdziwszą radość – radość tu i teraz.

Całe nasze życie składa się z decyzji. Te podejmowane wiele lat temu nadal rzutują na to, co dzieje się teraz w moim życiu. Dlatego, żeby wybierać mądrze, słucham siebie. Gdy moje ciało mówi: „zrezygnuj z treningów na siłowni, ćwicz z własnym ciężarem” – słucham go. Bycie dokładnie w tym miejscu, w którym zawsze chciałem być, to chyba znak, że doskonale wiem, co jest dla mnie najlepsze.

Codziennie spotykam ludzi, którzy tak jak ja nie szukają drogi na skróty. To właśnie oni motywują mnie do tego, by nieustannie podejmować wysiłek. Ci, dla których to ja jestem wzorem do naśladowania oraz ci, którzy są wzorem dla mnie. Energii, jaką daje mi pełna sala na moich popołudniowych zajęciach, nie mogę porównać nawet z ukochanym, porannym espresso!

Obserwuję, analizuję, wyciągam wnioski. Myślę. Dzięki temu zawsze podejmuję decyzje, które pozwalają mi pewnym krokiem podążać we właściwym kierunku. Na swojej drodze nie mijam nikogo obojętnie. Chcę cieszyć się życiem i wnosić radość w życie osób, które na niej spotkam. Gdy nasze szlaki przecinają się na sali fitness, jestem najlepszym przewodnikiem, jakim tylko potrafię być.

Możesz być swoim najgorszym wrogiem lub najlepszym sprzymierzeńcem. To Ty decydujesz. Gdy przyszło mi wybierać między walką o siebie a oddaniem swojego losu w ręce innych, podjęłam wyzwanie i w pojedynkę stanęłam do bitwy. Samodzielnie pokonałam anoreksję. Teraz wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, a głód życia potrafi przezwyciężyć każdą słabość ciała i umysłu.